Siedziałem przy jednym ze stolików, popijając co chwilę piwo. Patrzyłem za okno na uwiązane konie. Jak dobrze, że biedniejsi ludzie nie wiedzą, jak wygląda ich książę... Pomimo to, zwracałem na siebie uwagę. Swoim ubiorem odstawałem od tutejszych. Przyglądali mi się dość uważnie, niektórzy patrzyli z odrazą. Nie lubią tutaj bogatszych. Czekałem na mojego drogiego przyjaciela, choć nawet nie wiedziałem, czy się tutaj pojawi. Łyknąłem jeszcze niezbyt dobrego piwa, które było zanieczyszczone ziemią i chyba pleśnią.